niedziela, 28 lipca 2013

Charlie, Stephen Chbosky

lubimyczytac.pl
Nie wiem, czy kiedykolwiek tak się czułeś. Jakbyś chciał przespać tysiąc lat. Albo po prostu przestać istnieć. Albo nie mieć świadomości, że istniejesz. Czy coś w tym rodzaju. Wiem, że to trochę nienormalne, ale właśnie tak się czuję, kiedy to się zaczyna. Dlatego staram się nie myśleć. Chcę, żeby to wszystko przestało wirować wokół mnie.


Przypadek sprawił, że to właśnie ekranizacja książki miała w tym przypadku pierwszeństwo. Po obejrzeniu filmu tym bardziej miałam ochotę na pierwowzór, choć przyznam, że raz odłożyłam książkę na biblioteczną półkę. Trochę bałam się, że będzie zbyt młodzieżowa i po prostu się zawiodę. Po pierwszych stronach stwierdziłam, że moje obawy się potwierdziły, ale nadal przewracałam kolejne kartki.
Książkowy Charlie jest trochę dziecinny. Czy aby na pewno? Czytając niektóre fragmenty miałam wrażenie, że czytam swój własny pamiętnik. Wtedy byłam trochę młodsza, ale to nie ma
bookish.com
większego znaczenia. Po prostu jest to ten wiek, w którym naiwność zderza się z pierwszymi kształtującymi się poglądami. Słowa banalne zostały wymieszane z tymi niosącymi jakieś przesłanie. To jest książka prosta. Jednak w tej prostocie jest pewien urok. To nie jest Coelho, z którego książek można przepisać praktycznie każde zdanie i powiesić sobie na lodówce jako cytat dnia. To są listy młodego chłopaka do przyjaciela. Listy, w których oddany jest ten wiek. Podobały mi się momenty, w których łapałam się na tym, że wracałam do poszczególnych fragmentów po kilka razy. Najbardziej urzekły mnie słowa w epilogu. Myślę, że większość powinna przeczytać choćby te ostanie strony.


Z tego wniosek, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy z wielu powodów. Być może nigdy nie odkryjemy większości z nich. Ale nawet jeśli nie mamy wpływu na to, skąd pochodzimy, do nas należy wybór, w którą pójdziemy stronę.


Do tego dostajemy kilka ciekawych tytułów książek i trochę dobrej muzyki. Chyba warto zapoznać się z tym, co Charlie ma nam do powiedzenia.

środa, 17 lipca 2013

Charlie, reż. Stephen Chbosky

filmweb.pl
Kim jest Charlie? Charlie to 15-letni chłopak z problemami. Właśnie rozpoczyna naukę w liceum i jak każdy nastolatek chce coś w swoim dotychczasowym życiu zmienić. Chyba większość wie jak to jest. Niby dostajemy od życia nową szansę, teoretycznie niezapisaną kartkę, ale doświadczenia z przeszłości nadal się za człowiekiem ciągną. W głowie tkwią wyobrażenia, wizja nowego życia, a rzeczywistość lubi pokazać, kto tu tak naprawdę rządzi. Charliemu udaje się coś zmienić. Poznaje rodzeństwo, które pozwoli mu odczuć, że coś znaczy, że nie jest niewidzialny. Kim jest jeszcze Charlie? Charlie to wielki miłośnik książek z marzeniami o byciu pisarzem, lubi dobrą muzykę, a nawet na chwilę staję się aktorem.

To jest dla mnie jeden z tych filmów, który porusza. Może nie tak wyraźnie, nienachalnie, ale jednak daje o sobie znać. Poznajemy grupkę bohaterów, która na pierwszy rzut oka jest dość dziwna, ale z czasem każdy może odnaleźć tam siebie. Emma Watson, znana chyba wszystkim jako Hermiona Granger z Harry'ego Pottera, wciela się tu w postać Sam. Moim zdaniem całkiem dobrze jej to wychodzi. Nie jestem znawcą kina, ale patrząc na tę rolę, myślę, że Emma powinna sobie w dorosłym, aktorskim życiu poradzić.
Jeśli chodzi o pozostałą dwójkę, to również mają w swoim dorobku dość znane filmy. Logan Lerman, który gra Charliego, ma na swoim koncie takie produkcje jak Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy: Złodziej Pioruna, Trzej Muszkieterowie 3D czy Numer 23. Ezra Miller z kolei wcielił się w rolę Kevina w Musimy porozmawiać o Kevinie.

Tak jak już wspomniałam wcześniej, film ten w pewien sposób oddziałuje na odbiorców, a przynajmniej na mnie podziałał. Z jednej strony dostajemy obraz, który przyjemnie się ogląda, nie czujemy się niczym przytłoczeni, a z drugiej jednak mamy świadomość, że to wszystko ma jakieś głębsze znaczenie. Nie szokuje, ale porusza. Tak.






W następnym poście: moja opinia na temat książki, na której podstawie powstał film.